poniedziałek, 12 sierpnia 2019

CZŁOWIEK MUSI TROCHĘ LUZU MIEĆ....

Cześć ziomale,
trochę nie pisałem bo siedziałem we więźniu i nie dawali. Dawali za to w kość... Suchą.
Ha, ha....
Wychodzę i co od razu widzę.
Na chodniku nie za ruchliwej ulicy w wielkim mieście stolycą zwanym, leży bezwładnie młoda kobieta a koło niej w bezpiecznej odległości stoi chyba mąż, partner z wózkiem, w którym siedzi trzyletni na oko dzieciak. Scena jak z trillera, w którym Stalin pieści Hitlera.
Facet wyglądał na spokojnego mimo to zdecydowałem się zapytać czy mogę w czymś pomóc. Odpowiedział bardzo grzecznie i bez napięcia w głosie.
- Spierdalaj.
- Rozumiem - powiedziałem równie grzecznie i usłyszałem uprzejme
- Chuj rozumiesz
Dama poruszyła się i pokazała mi leniwie faka.
Odszedłem ukontentowany z tą myślą, że jednak zaszły znaczące zmiany w życiu mojego narodu podczas przymusowej izolacji za sprawą złych ludzi, którzy zawładnęli z kolei  umysłami ludzi słabych, rozmiękczonych, niczym sucha bułka w mleku na moje ulubione karminadle, ogólnym dobrobytem. Nie siedziałem na marnie.
Kiedyś pary kłóciły się prostacko, ordynarnie i głośno ku utrapieniu obserwujących. Teraz wygląda to o dużo lepiej, kreatywniej i oryginalniej. Wszyscy wydają się być zadowoleni a już najbardziej z pewnością wszelkiej maści psycholodzy i terapeuci.
Brawo młodzi! Tak k... trzymać
Jutro znowu wyjdę na ulicę i może napiszę co rzuciło mi się w oczy, albo na mnie.
Jakoś dziwnie dzisiaj piszę, chyba jestem przegrzany i coś nie kontaktuje na synaPSACH albo KOTACH.
Pozdrawlaju na haju
drm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz