środa, 22 maja 2019

REFLEKSJE NA TEMAT "MĘŻCZYZNY SZCZEREGO DO BÓLU"

Zajrzałem przypadkiem na bloga niejakiego "mężczyzny szczerego do bólu". Jedzie na kobiety równo i bezkompromisowo co samo w sobie nie jest może oryginalne ale świadczy o zupełnym niezrozumieniu tematu o którym pisze. Pewnie młodziak jakiś, któremu się coś wydaje ale wiedzy i doświadczenia u niego za bardzo nie widać. A to kluczowa sprawa w tej dziedzinie. Niby wszystkim jest wiadome, że kobiet nie należy rozumieć tylko je umiejętnie kochać ale mało który facet się do tej rady stosuje.
Jedyny wniosek jaki mi się nasuwa po tej emocjonalnej nawalance, to wezwanie "mężczyzny szczerego do bólu", żeby spierdalać [tak się on wyraża] jak najdalej od kobiet trudnych, znerwicowanych, skłonnych do depresji czy DDA. 
Tłumaczy to następująco: facet to nie jakiś terapeuta, tylko normalny koleś spragniony miłości i normalnej, miłej uczynnej, oddanej, cichej, wyrozumiałej kobiety.
 Ha, ha, ha. Fantasta albo ignorant. Facet to właśnie taki terapeuta i  tego kobiety od niego oczekują! Zwłaszcza teraz, kiedy mogą dużo więcej niż kiedyś. Kierować, zarabiać, robić karierę i wszystko to czego wcześniej nie dawali im robić mężczyźni. Ten kierat, do którego same się zaprzęgły w imię emancypacji i wolności osobistej, zrodził w nich potrzebę takiej samej terapii, jakiej muszą doświadczać przepracowani, zestresowani mężczyźni.
 Nie wiem kim była jego mamusia, ale czuję, że trochę przegięła w ustawieniu jego priorytetów co do cech życiowej partnerki. 
To "spierdalanie" od trudnych kobiet wydaje mi się wysoce niemęskie i wstydliwe. Łatwe życie może i jest z daleka przyjemne ale z bliska wygląda katastrofalnie. Nuda i jeszcze raz nuda! Ile można zwiedzać świat, kupować sobie nowe samochody, nurkować, wspinać się po górach czy chuj wie jeszcze co. To wszystko nic w porównaniu z emocjami, które zapewni tzw. trudna i wymagająca kobieta. 
Zresztą prawdę mówiąc ja na swojej drodze nie spotkałem kobiet łatwych o ile nie chodziło oczywiście o szybki seks.  Może miałem takie garbate szczęście. Nie wiem ale jestem przekonany, że trudna kobieta to dar dla  prawdziwego faceta. Niestety odkryje on tę prawdę raczej dopiero przy końcu swoich życiowych zmagań z kobiecą naturą. Wcześniej widzi oczywiście tylko ciemne strony tej sytuacji i miota się od ściany do ściany z braku wiedzy i doświadczenia. Ale jeśli już dożyje odpowiedniego wieku, razem z nią przy swoim obolałym boku, to pomyśli sobie nasz bohater  jak to przyjemnie będzie teraz umierać! Jaka satysfakcja! Warto było orać to kamieniste pole i teraz zbierać obfity plon.
" Patrz pan, było ciężko ale dałem radę jak prawdziwy wojownik. Teraz moja będzie sadzić kwiatki na moim grobie i mówić do mnie pieszczotliwie, "mój Maruś", czego nigdy nie robiła za życia... no bo jest z tych "trudnych". Poza tym  bała się, że mnie zepsuje i ją zostawię na pastwę okrutnego losu.
O jak mi się kurwa błogo zrobiło... Kiedy ja w końcu wyciągnę te kopyta !?
 Rozmarzyłem się ale wrócę jeszcze na chwilę do meritum. 
 Jak będziemy tak spierdalać i szukać tych łatwych to może nam zejść do emerytury a wtedy może być problem. Pierwsze pytanie jakie zadaje kobieta dojrzała, zalotnie zaglądając emerytowi w załzawione  oczy, zawsze brzmi tak samo: 
A jaką ma pan emeryturę?
Od wysokości świadczenia zależy czy senior wyda jej się wystarczająco atrakcyjny [wiadomo, że w tym wieku na inne fajerwerki trudno liczyć]. A emerytury szykują się głodowe...
Pozdro. drm

1 komentarz: