Włos się jeży na głowie i nie tylko.
Słucham przedstawicielki fundacji, która zajmuje się niezwykle ważną kwestią wzajemnych stosunków między płciowych, w skrócie mówiąc. I co od niej słyszę. Otóż przejętym z nadmiaru emocji, drżącym chyba z oburzenia głosem, informuje słuchaczy radia, że połowa mężczyzn w Polsce nie wie gdzie znajdują się te najważniejsze ponoć dla nich narządy kobiece!
Zdumiałem się niepomiernie. Ta wstrząsająca diagnoza każe zastanowić się głębiej nad kierunkiem, w którym zmierza nasz świat. Więc się zastanawiam i piszę...
Pierwsze co mi przychodzi do głowy to jeden podstawowy powód tej niewiedzy. Dawno, dawno temu, dzieciaki miały codzienny kontakt z naturą, przyrodą i w ogóle z życiem w pierwotnej niemal formie. Bawiły się całe dnie na podwórkach, niekontrolowane przez nikogo. Grały w różne gry, no i bawiły się w tzw. doktora, czyli badały się wzajemnie ucząc się swojej anatomii. Ponadto chodziły na piechotę, bez żadnej eskorty do i ze szkoły. Po drodze widziały niejedno, a to bzykające się psy a to parki uprawiające seks na łące, zarzyganych pijaków leżących na chodnikach, sąsiada bijącego żonę, sąsiadkę w negliżu wieszającą pranie, czyli rzeczywistość. Poza tym chodziły w grupach, gadały, uczyły się od siebie, poznawały tajemnice tego świata w sposób naturalny.
Teraz nie widzą nic. Wszędzie są wożone i odwożone samochodem, chronione, separowane niczym zgoła niepełnosprawne. W konsekwencji odzwyczajają się od chodzenia, myślenia, troski o siebie i innych a wiedzę o życiu czerpią z internetu, telewizora i instagrama.
To zwykłe barbarzyństwo fundowane im przez rodziców, otumanionych przez chore media, prawo i kretynów wszelkiej politycznej maści.
Odcinanie dzieciaków od realnej rzeczywistości rodzi mnóstwo problemów, na których korzystają terapeuci leczący patologie z tym związane, z których wielu zresztą również potrzebuje pomocy psychiatrycznej. Ich gabinety pełne są dziwacznych osobników już od wieku przedszkolnego. Nie widzą tego problemu pseudo spece od wychowywania, za to proponują kolejne sztuczne programy mające zaklajstrować smutną rzeczywistość a im na tym zarobić. Dorośli ludzie a skurwysyny, jak lubił określać mój nieżyjący już kumpel, wszelkiej maści wszystkowiedzących osobników.
Ktoś może powiedzieć, że kiedyś były inne czasy, było bezpieczniej. Że teraz wszędzie pełno zboczeńców, pedofili i dlatego ta histeria.
Gówno prawda! Wtedy też byli zboczeńcy bo zawsze byli, do tego korzystali z ochrony a to jedynej słusznej partii, a to milicji, bo tam akurat było ich najwięcej. Siekielskiego z TVN - u jeszcze wtedy nie było... No może był, ale srał jeszcze w pieluchy.
Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale prawda jest taka, że dzieciaki musiały same stawiać czoła tym sytuacjom, nikt za nich tego nie robił. Znam to z autopsji, że się tak górnolotnie wyrażę.
Jednym słowem robimy krzywdę naszym dzieciom pod płaszczykiem postępu i ch.. wie czego jeszcze. No i kretyńskie prawo, które każe rodzica już prawie za wszystko. Pół promila alkoholu we krwi ojca czy matki w czasie gdy dziecko się oparzyło i prokurator ma robotę a naród ma swoje igrzyska.
I potem czytamy:
600 tysięcy dzieciaków w Polsce potrzebuje natychmiastowej pomocy psychiatrycznej a będzie jeszcze więcej. Jestem przekonany, że znacznie więcej dorosłych potrzebuje jeszcze większej pomocy psychiatrycznej. Zresztą zanosi się na to, że wkrótce wszyscy, łącznie z psychiatrami, będziemy potrzebować pomocy.
Pozdro drm
I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz