Wczoraj od rana śledziłem z niepokojem śledziłem doniesienia z frontu, jakim miało stać się po raz kolejny, moje nieszczęsne miasto Warszawa. Sądząc po dramatycznych zapowiedziach niektórych podziemnych gazet i wolnych od faszyzmu rozgłośni, stolica miała być oblężona przez hordy wściekłych na obecną, bezlitosną tym razem dla rolników, dyktaturę. Na wszelki wypadek zrobiłem w dzień wcześniej zapasy na kilka dni [ piwo z krowią żółcią, wódka z genetycznie modyfikowanej kukurydzy, mięso z padłych krów, bułki z mrożonego chińskiego ciasta, pomidory nasączone denaturatem, itp.] .
Co chwilę komunikaty w radiowych informacjach podawały straszliwe wieści o nadciągających tabunach autokarów, z całego uciemiężonego przez barbarzyńców, kraju. Napięcie rosło nieubłaganie, karetki na sygnałach przelatywały przez opustoszałe ulice wioząc spodziewanych niedługo rannych i poległych.
Potem jakby ucichło troszkę, a jeszcze później zacichło całkiem...
Okazało się, że przyjechały coś ze trzy autokary, w tym trzeci niepełny. Razem około setki rozjuszonych chłopów i w dodatku bez wideł i kos na sztorc. Starczyło z trudem na oblężenie dwóch przystanków autobusowych.
Stolyca odetchła z ulgo, ale kto wypije to piwo i zje te delikatesy?!
PANOWIE REDAKTORZY ZASRANI, WSTYD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zdrówko drm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz