Czytam właśnie o jurnym Stefanie, dobrodusznym profesorze od motyli, onegdaj ulubionym politykiem określonych mediów, który w sposób niekonwencjonalny zionął miłością wszem i wobec.
Dlaczego zionął okazało się dopiero teraz, kiedy wychodzi na jaw jego upodobanie do miłości, chociaż w nie do końca akceptowany moralnie sposób. Jak się jurny Stefan tak nakochał i to jeszcze całkiem za darmochę to nic dziwnego, że zionął. Każdy by zionął!
Ale powiedzmy sobie szczerze - chuj z moralnością w tym wypadku. Moim skromnym zdaniem jurny Stefan nie powinien zostać za swoje zachowanie karany, ale wręcz nagrodzony!
On to wlewa w serca stetryczałych seniorów siedzących całe dnie przed telewizorami, z braku pomysłu co robić z nadmiarem czasu, nadzieję.
Nadzieję, że życie może być jeszcze atrakcyjne, ciekawe i emocjonujące. Wszystkim dziadkom, którym wydawało się, że młode chętne dziewczyny są już poza ich zasięgiem, jurny Stefan odkrywa nowe perspektywy. Brawo Stef, medal dla ciebie i trochę wyrozumiałości ze strony ludu pracującego miast i wsi.
Twoi krytycy po prostu ci zazdroszczą, że sobie fajnie poruchałeś na koniec, imponująco zarywając kilka łóżek do tego. Co za ogier!
Seniorzy czekają teraz na zwierzenia twoich szczerych do bólu dziewczyn, które za chwilę wystąpią w brukowcach, oczywiście za odpowiednią kasę. I dobrze! Szoł mast goł on, a seniorzy dowiedzą się gdzie, za ile i jak to się robi, bo wielu już nie pamięta do czego, oprócz sikania, służy ta pomarszczona zwisająca między nogami żałosna rzecz.
Ja też czekam z niecierpliwością podśpiewując sobie początek mojej wizjonerskiej piosenki;
- Jestem seniorem z alternatorem
światła nie gaszę, przypalam kaszę
dziewczyny nie chcą już na mnie patrzeć
chyba, że dużą wyłożę kasę.
No tu jurny Stefan miał szczęście, bo to inni wykładali, żeby on mógł się pokładać.
Pa, drm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz