poniedziałek, 23 lipca 2018

REWOLUCJA OBYCZAJOWA W PARKU

Coś mnie tknęło, poderwało z kanapy i skierowało do parku nieopodal.
Piękna pogoda, zmierzchało już, wyborny czas i miejsce na gruchanie, bynajmniej nie gołębi (matko jedyna co mnie napadło ).
I rzeczywiście po kilku minutach spaceru mijam jedną parkę siedzącą na ławce. Ale jak siedzącą!
On sztywny jak złamany widelec, spłoszony, ona aktywna, rozgorączkowana, głaszcze go to tu to tam no widać,że dziewczyna konkretnie wie czego chce, odwrotnie niż on. Zawstydzony co nieco dwracam wzrok i idę dalej zaczynając rozkminiać sytuację. Nie zdążyłem.
Druga parka w zasięgu wzroku i sytuacja podobna. On również sztywny jak poprzedni, ona - przy kości blondyna, z biustem K2 naciera na niego jeszcze bardziej zdecydowanie niż poprzednia. Przechodząc mimo usłyszałem jak pojękiwał; sorry, ale zmęczony jestem,  miałem dzisiaj... Nie wiem co miał bo przydusiła mu twarz nachylając się nad nim jakby z lekką  złością.
 Zacząłem intensywnie główkować o co tu chodzi, ale nie wierząc własnym oczom  trzecia parka wyłoniła się zza krzaków. Nie będę już opisywać sytuacji, która była bardzo podobna do dwóch poprzednich. Z jedną różnicą, bo kiedy ich minąłem dziewczyna zniecierpliwiona widocznie  wstała i okrakiem dosiadła sztywnego delikwenta. Nie wiem na ile jego ogólna sztywność ale też brak entuzjazmu pozwolił jej na osiągnięcie zamierzonego celu, ale mając tyle materiału do przemyśleń zawróciłem do domu.\
 Na razie jeszcze myślę, więc konkluzje pozwolę sobie przedstawić za kilka dni, ale powiem szczerze jestem wstząśnięty! Drzewiej było całkiem inaczej!
pozdro .drm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz