niedziela, 7 października 2012

Przystanek samczej niemocy..

Był całkiem sympatyczny wieczór, chociaż to już jesień na zegarku, a ja zapylałem po krakowskim na wypożyczonym z weturillo rowerku. Trakt był przyjemnie zatłoczony piątkowym, energetycznym tłumem młodych, radosnych warszawskich ludków. Właściwie nie tylko warszawskich, bo często gęsto słychać było zagraniczną, nieraz niemożliwą do odgadnięcia mowę. Lubię takie spacery, zwłaszcza w piątek wieczorową porą, bo napełniają mnie pozytywną energią młodych, beztroskich osobników, którzy w małych czy większych grupkach gdzieś tam się śpieszą. Często z butelką piwa w ręku, a nieraz ciągnąc za sobą smugę dymku z marychy. Tak było i tym razem, ale przyjemny ten wieczór przerwał, najpierw mały deszczyk, a później regularna ulewa. Przysiadłem na ławeczce przystanku autobusowego. I to było to!
Przez pół godziny nasiadówki poczyniłem ciekawe spostrzeżenie. Otóż pod litościwy daszek, chroniło się sporo par, na pierwszy rzut oka zupełnie normalnych, bo w zdecydowanej większości hetero.
Ale już ściślejsza obserwacja ich zachowania wobec siebie, wiele mówiła o zmianach jakie zaszły na przestrzeni ostatnich lat, w temacie kto kogo dominuje, jeśli chodzi o płeć.
Krótko mówiąc, kiedyś ( pięć, dziesięć lat temu) było tak, że to facet obcałowywał, macał, molestował. Na przystanku było całkiem  odwrotnie! To one, z ogniem w wygłodniałych oczach, macały, obcałowywały. molestowały, a faceci patrzyli w udręczeniu w mokre niebo, jakby tam szukając ratunku z opresji. Tak to niestety wyglądało, nic a nic nie przesadzam. Czy to nieodpowiednia dieta bogata w żeńskie hormony( podobno nawet ryby w rzekach zmieniają od nich płeć na wyłącznie żeńską), czy to nadopiekuńczość samotnych matek, sprowadza niestety facetów do roli zdobyczy, zarezerwowanej od zarania ludzkości dla powabnych kobitek.
Muszę jednoznacznie stwierdzić, że tam na tym przystanku, dziewczyny nie wyglądały na bardzo zadowolone z tej zmiany ról, przy całkowitej zresztą obojętności ze strony partnerów.
Z ulgą opuściłem sto piątką miejsce klęski naszego męskiego, prawdziwego świata, który pewnie jeszcze powróci, ale poprzedzony zagładą tegoż, co w sumie nie nastraja optymizmem, którego jednak wszystkim życzę.
 drm.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz