piątek, 10 sierpnia 2012

GDZIE SĄ MĘŻCZYŹNI, GDZIE TE CHŁOPY?

Coś mi się dzisiaj przypomniało... 
Jakiś czas temu byłem świadkiem wielce smutnego  zdarzenia..
To co zobaczyłem na ulicy  potwierdza moją dołującą tezę o zupełnej degrengoladzie rodzaju męskiego w przedziale wiekowym, powiedzmy młodzieńczym.  A było to tak...
Do rowerów z wypożyczalni podszedł zadbany dwudziestoparolatek, dobrze ubrany i pewny siebie. Wsiadł na rowerek i już, już miał pojechać w siną dal, kiedy zauważył, że coś jest nie tak. W rowerze spadł łańcuch z zębatki. Koleś wpatrywał się z minutę tępym wzrokiem w luźny łańcuch. Widać było, że ciężko myśli. Może gdyby miał laptopa, to wgrałby program naprawczy i byłoby po sprawie. Ale nie miał, więc odłożył rower i poszedł na piechotę, bo innych akurat nie było. 
Intuicja podpowiedziała mi, że to nie koniec. Zostałem na posterunku. Nie myliłem się! Podjechała niezła laska, blondynka ( ważne!) w krótkich różowych szortach  itd. ( śniła mi się dzisiaj w nocy, żona pytała rano czego się nażarłem na noc, bo strasznie jęczałem podobno, ale jak tu nie jęczeć!?) Zanim wsiadła, obejrzała grata czy wszystko gra. Nie grało.
 Po krótkiej chwili namysłu wyjęła  torebki chusteczkę i założyła łańcuch na swoje miejsce. Zrobiła to wszystko tak sprawnie i z wdziękiem, że nie zostało mi wiele czasu na kontemplacje jej cudnie przylegającej do siodełka pupy.
 Odjechała uśmiechając się do siebie. Coś mi się dzisiaj przypomniało... 
Jakiś czas temu byłem świadkiem wielce smutnego  zdarzenia..
To co zobaczyłem na ulicy  potwierdza moją dołującą tezę o zupełnej degrengoladzie rodzaju męskiego w przedziale wiekowym, powiedzmy młodzieńczym.  A było to tak...
Do rowerów z wypożyczalni podszedł zadbany dwudziestoparolatek, dobrze ubrany i pewny siebie. Wsiadł na rowerek i już, już miał pojechać w siną dal, kiedy zauważył, że coś jest nie tak. W rowerze spadł łańcuch z zębatki. Koleś wpatrywał się z minutę tępym wzrokiem w luźny łańcuch. Widać było, że ciężko myśli. Może gdyby miał laptopa, to wgrałby program naprawczy i byłoby po sprawie. Ale nie miał, więc odłożył rower i poszedł na piechotę, bo innych akurat nie było. 
Intuicja podpowiedziała mi, że to nie koniec. Zostałem na posterunku. Nie myliłem się! Podjechała niezła laska, blondynka ( ważne!) w krótkich różowych szortach  itd. ( śniła mi się dzisiaj w nocy, żona pytała rano czego się nażarłem na noc, bo strasznie jęczałem podobno, ale jak tu nie jęczeć!?) Zanim wsiadła, obejrzała grata czy wszystko gra. Nie grało.
 Po krótkiej chwili namysłu wyjęła  torebki chusteczkę i założyła łańcuch na swoje miejsce. Zrobiła to wszystko tak sprawnie i z wdziękiem, że nie zostało mi wiele czasu na kontemplacje jej cudnie przylegającej do siodełka pupy.
 Odjechała uśmiechając się do siebie. 
To tyle. Nie będzie komentarza, bo i po co?


To tyle. Nie będzie komentarza, bo i po co?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz