Poszedłem w pewnej sprawie do starszego pana, który siedzi sobie w ciepełku i informuje kogo trzeba o tym i owym. Rzecz się dzieje w biurowcu w centrum Warszawy. W mojej sprawie pan miał niewiele do powiedzenia, ale rozgadał się na temat obecnej rzeczywistości młodych ludzi, których widzi codziennie jak wchodzą do budynku rano i wychodzą wieczorem.
- Panie, to źle wygląda. Bardzo źle... Te z góry chcą żeby te dzieciaki siedziały tu dwadzieścia cztery godziny. Dadzą im wszystko co chcą tylko żeby tyrali, siedzieli przed tymi komputerami, potem spotkania służbowe, integracja, pakiety i ch.... wie co jeszcze. Żadnego życia prywatnego w tygodniu a w weekend bania i prochy.
Ile tak można? A co potem?
Widział pan tu starszych pracowników? Nie ma! Mało który dociąga do czterdziestki, bo przed dostaje kopa w dupę i na śmietnik. Już się nie nadaje, wypalony, zmęczony i chory na wszystkie choroby...Tych z góry to ch... obchodzi.
Biorą następnych naiwnych i dalej jadą z tym koksem. Panie, to świadoma polityka. Ktoś tam na górze wpadł na pomysł żeby rozp.... to wszystko i jeszcze na tym zarobić. Nie udało im się we wojnę to teraz próbują sk... Panie pier... że smog zabija u nas 50 tyś, ludzi a k... panie nie mówią ile morduje się tutaj młodziaków, tyle że po cichu i na raty. Oni są po kilkunastu latach pacjentami psychiatryków i terapeutów. Znam kilku co się nie dali i przychodzą mi się pochwalić ale reszta panie to złom. Nie nadają się do niczego.
Jeden taki przychodzi biedaczek i kwili jak zarzynana kura.
- Panie Romanie, bo ja Roman jestem, daj mi pan taką robotę żebym myśleć nie musiał, jakiś śrubokręt coś przykręcić i nic więcej, bo w końcu skoczę z okna.
- Ale tu przecież nie ma okien, mówię mu.
- No tak, odpowiada, nawet nie ma jak skoczyć, o tym też pomyśleli.
I idzie na górę, zgarbiony, krzywy panie jak złamany widelec.
Smutek, panie i tyle. O to walczyliśmy?
A w ogóle tak sobie myślę, że miał rację z tymi oknami. Jakby były, to trzeba by chodzić po mieście z zadartą głową, czy jakiś taki akurat nie leci nam prosto na łeb.
E... Panie szkoda gadać..
Byłem zdumiony! Mieszkam naprzeciwko takiego szklanego molocha w którym światła się palą do nocy i myślałem dotychczas, że oni zap... tak długo bo im jest tak dobrze i są szczęśliwi a tu masz!
Ponieważ pan coraz bardziej się rozkręcał, co powodowało u niego widoczne objawy wzrostu ciśnienia, wycofałem się przezornie żeby nie mieć go na sumieniu w razie zawału.
Wracając do domu zastanawiałem się kogo miał na myśli mówiąc o tych '' na górze". Różne myśli przychodziły mi do głowy, ale żadnej nie ośmielę się zdradzić.
drm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz