RECEPTA NA SZCZĘŚCIE W NIESZCZĘŚCIU

Jedna pani przy okazji zakupu pół kilograma pomidorów poskarżyła się na własnego męża. Że taki, owaki, nudny, niezaradny i w ogóle. Już kilka razy szła do sądu z papierami rozwodowymi, ale zawsze jej coś po drodze wypadało.
Ponieważ skarżyła się w  mojej obecności, poczułem sie w obowiązku coś jej doradzić. W końcu, jak by nie było, to poniekąd moje hobby. Moja rada nieco ją zaszokowała. Poradziłem jej proste i przyjemne zarazem rozwiązanie. A mianowicie skok w bok.
Słyszałem w radyjku, że według niektórych badań, to najlepsza droga do zachowania dozgonnej wierności swojemu stałemu partnerowi. Człowiek już taką ma naturę, że to co nie jego, prawie  zawsze wydaje mu się lepsze i atrakcyjniejsze. Po bliższym zapoznaniu się z nowym nabytkiem, okazuje się, że to jeden ch... niestety.
Po co więc narażać się na popełnienie nieodwracalnego życiowego błędu? Rozwód, rozpad rodziny, krytyka własnych pociech... 
Lepiej rozwiać swoje wątpliwości co do własnego wyboru tym, jakże prostym i przyjemnym sposobem. Jeśli w dalszym ciągu będą jakieś wątpliwości, można próbować i próbować...
Czyż to nie doskonały sposób na utwierdzenie się w wierności swojemu życiowemu partnerowi, a przy okazji na pozbycie się jesiennozimowej depresji? 
Oczywiście zalecana jest dyskrecja i rozwaga, taka sama zresztą, jak przy zażywaniu każdego innego  lekarstwa, czy kuracji.
Pani była bardzo z rady zadowolona,  obiecując, że podeśle mi jeszcze kilka swoich przyjaciółek, które maja podobne problemy w swoich związkach. 
Przyjemnych i owocnych zarazem kuracji życzy drm