wtorek, 28 maja 2013

Orgazm w multipleksie cd


- No pięknoto kochana, jak to miło cię znowu przytulić – zaszczebiotała Miśka, która rzeczywiście lubiła Milenę, za tą jej doskonałość we wszystkim tym, w czym ona sama była sto lat za murzynami.
Z kolei Milena lubiła Miśkę za to, że jej nie zazdrościła tego wszystkiego, czego ona sama nie miała. Nie było to bynajmniej normą wśród reszty przyjaciółek, które niby
- A co ty tak sobie spacerujesz beztrosko w biały dzionek po mieście? – zapytała Milena, która miała nadzieję usłyszeć od przyjaciółki, że na przykład ma kłopoty w domu, albo w pracy, albo w ogóle. Poprawiłoby jej to niewątpliwie nastrój na resztę dnia. Przyjaciółka szczęśliwie spełniła jej oczekiwania.
- Mam kłopoty – spoważniała Miśka – Radek okazał się szmatą i dupkiem.
- Naprawdę? – ucieszyła się Milena – ale to chyba było do przewidzenia. Tak? Ostrzegałyśmy cię na mityngach, a ty jak ta pizda oczadziała nic tylko, że Radek inny jest, że na pewno się nadaje, tak? I takie tam dyrdymały.
Mityngi o których wspomniała Milena odbywały się raz w tygodniu i gromadziły wszystkie przyjaciółki w tym samym od lat miejscu. Była to modna kawiarnia „Pod złamanym prąciem”, gdzie każda z nich musiała zdać relację z tego co wydarzyło się w jej życiu w ostatnim tygodniu. Ta przyłapana na kłamstwie, zatajeniu, wylatywała nieodwołalnie.. Oczywiście głównym tematem rozważań były sprawy damsko-męskie. No i co się nosi, jak i kiedy i gdzie to kupić. Oprócz tych spotkań były wspólne wypady na babskie wieczory do kina i raz w roku jakiś wakacyjny wyjazd integracyjny. Nie było to jednak obowiązkowe, ale mile widziane. W porywach grupa liczyła dziesięć, dwanaście dziewczyn. 
- No niby tak, ale miałam nadzieję, że jak się ożeni, no i dziecko będzie to się zmieni, tak?
- Następna głupia i naiwna! Oni zmieniają się tylko wtedy jak im się ruchać chce i  nie mają gdzie wsadzić, tak? Wtedy jeszcze możesz ich zmieniać i prosić o cokolwiek. Problem w tym, że teraz to nawet z tym jest kłopot, bo im już ruchanie nie w głowie. Siedzą przed kompem i strzelają, albo sadzą wirtualną marchewkę.
- Masz rację Milenko, głupia byłam, może wstąpimy gdzieś na jakąś kawkę, to ci powiem wszystko.
Milena, która pomimo, że miała nieco inne plany nie mogła odmówić sobie satysfakcji i nie posłuchać o problemach przyjaciółki, tym bardziej jeśli rzecz dotyczyła jej faceta. Poszły do Starbacksa na ulubioną latte i szarlotkę. Pal sześć figurę i kilogramy! Sprawa była poważna.
- Nie, Milena nie! To trochę mnie przerasta! - Miska położyła głowę na stoliku, jakby prosząc się o jej ścięcie.
- Przestań głupia, ludzie się na ciebie patrzą – syknęła Milena.
- A chuj z nimi!
- Przestań mówię ci pizdo jedna i powiedz wreszcie co się stało.
- Co się stało? A babę mam w domu zamiast faceta! – krzyknęła Miśka, a wszystkie głowy w kawiarni zwróciły się w ich stronę.
- Uspokój się debilko, jaką babę, przecież za mąż wyszłaś za Radka, tak? – Milenie przyszło do głowy, że Radek sobie obciął i zmienił płeć. W końcu tyle się o tym teraz gada.
- No babę i do tego taką rozmamłaną, byle jaką. Robotę stracił, drugiej nie szuka, bawi dziecko, tak? Gotuje, sprząta i na dodatek mówi, że mu to pasuje i że ma do tego powołanie. Mnie do pracy wysyła. Nie Milena, nie! Nie chcę takiej męskiej cipy w domu! Co ja dziecku powiem jak dorośnie?!
Miśka łyknęła kawę jakby to była setka wódki.
- Ty, a dlaczego nic nie powiedziałaś na mityngu? Znasz przecież zasady. Jedno kłamstwo, czy zatajenie i wylatujesz – przypomniało się Milenie.
- A daj spokój z tymi mityngami. To jakiś idiotyczne pomysły Ireny, która nie ma swojego życia i dlatego lubi słuchać jak się inni męczą, tak? Ja resztą jestem mężatką i sama wiesz, jak ona na to patrzy. Zresztą nieważne!
Rzeczywiście była na ten temat w grupie niejedna ostra dyskusja. Irena była za tym, żeby po zamążpójściu ofiara, jak się wyrażała z widoczną satysfakcją, była pozbawiana prawa do uczestniczenia w mityngach. Po protestach, które doprowadziły niemal do rozbicia grupy, uległa i po głosowaniu jej propozycja upadła. Życie pokazało jednak, że nie było o co kruszyć kopii. Dziewczyny, które wychodziły za mąż, jakoś tak same odpadały z towarzystwa, mając na głowie męża, dziecko i cały ten bałagan nazywany rodziną. Inteligentna Irena zdawała sobie sprawę, że ten patologiczny w jej mniemaniu twór, stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla jej pomysłu na życie, czyli życie życiem innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz