piątek, 31 sierpnia 2012

Męski punkt widzenia

Nie jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej. I nie chodzi mi o kryzys gospodarczy, bo ten jest niezbędnie potrzebny, a to w celu samooczyszczenia ludzkości z komercyjnego brudu..
To o czym piszę, dotyczy jednak moich ulubionych problemów damsko-męskich.
Otóż usłyszałem w radiu niezwykle ciekawą wiadomość, że liczba kobiet ubiegających się o prawo jazdy, w ciągu ostatnich kilku lat wzrosła ośmiokrotnie!
To wbrew pozorom ważna wiadomość. Dla nas, facetów. To znaczy ni mniej ni więcej, że ostatni bastion naszej dominacji właśnie pada z hukiem, wprost pod nasze nogi!
 Podekscytowany tą informacją, zacząłem baczniej się przyglądać kto siedzi za kółkiem w mijających mnie samochodach.
Faktycznie! Byłem zdumiony ilością kobitek w roli pogromcy naszych dziurawych i zatłoczonych ulic. Nie tylko w prywatnych samochodach, ale i w taksówkach, autobusach i tramwajach. Nawet jedną w karawanie dostrzegłem. Brrrr! Oczywiście za kierownicą..
 "Że też im się chce" - pomyślałem przez chwilę i  przypomniała mi się rozmowa z pewnym doświadczonym przez życie facetem, który miał swoją teorię na temat tej niepowstrzymanej  kobiecej ekspansji.
Według niego zjawisko to ma dla ludzkości same złe strony.
Po pierwsze, kobitki przez tą swoja nieokiełznaną aktywność zabierają pracę facetom, powodując wśród nich wzrost bezrobocia. A wiadomo, facet bez roboty idzie na dno i nie ma dla kobiety żadnej wartości. Nie nadaje się dla niej do żadnego użytku i ona zamiast w sumie być szczęśliwa, bo jest niezależna finansowo i w ogóle { zwłaszcza w ogóle), płacze w samotności w poduszkę. Bo po co jej to wszystko, kiedy nie ma na podorędziu pewnego siebie, zadbanego męskiego czynnika do zadań specjalnych, kiedy zachodzi w niej taka potrzeba. A że jeszcze zachodzi to wszyscy wiemy i jest to całkiem naturalne, zdrowe oraz potrzebne do szczęścia znacznie bardziej, niż ta wyśniona niezależność.
Czyli kobitki same kręcą bat na własną...
 "Po co im to?" - zadał retoryczne pytanie koleś.
No właśnie po co? - zastanowiłem się wtedy i zastanawiam się do tej pory, bez specjalnych fajerwerków.
Pozdrawiam drm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz