Cześć!
Piszę, a to znaczy że jescze dycham, chociaż muszę przyznać, że wiosna trochę osłabia. Ostatnio miałem przyjemność poznać kogoś, kto działa w bliskim, jak się okazało memu sercu ruchu, o intrygującej nazwie "Slow food". Idea tego zjawiska, czyli: dobre,zdrowe jedzonko, mało pracy, kontakt z przyrodą, zaniechanie tzw.wyścigu szczurów,zaczyna być coraz bardziej akceptowana przez świadomych zagrożeń upadajacej cywilizacji,odszczepieńców. To coś skrajnie innego niż " Fast food", kojarzącego się z hamburgerem z frytkami, byle jaką, pośpieszną i bezrefleksyjną egzystencją. I co się okazało! Ano to, że jak zwykle, jestem w awangardzie różnych przyjemnych mód, czyli nazywanych z cudzoziemska " trendów". Kiedy spojrzałem "hen za siebie, na te lata co minęły", ujrzałem człowieka szcześliwego,wolnego i beztroskiego, zawsze na tzw. offie zjawisk masowych, co z reguły znaczy durnowatych. Jadłem dobre jedzonko, które sam sobie gotowałem, bo miałem na to czas, pracowałem kiedy chciałem, albo nie, kochałem i byłem kochany, jako że nie traciłem energii na zdobywanie nikomu niepotrzebnych gadżetów. Odkąd pamiętam, zawsze byłem na to odporny. Matka natura zawsze miała do mnie dostęp. Dzisiaj mam z tego satysfakcję, bo okazało się, że jeszcze byłem "trendy". Ponieważ od czasu do czasu trzeba było zakasać rękawy, żeby wybudować dom, spłodzić co trzeba, coś zasadzić, robiłem krótkotrwale karkołomnie różne rzeczy. Zadnej nudy! Ostra jazda bez trzymanki! Oczywiście za wszystko trzeba w życiu zapłacić! Nie mam widoków na jakąkolwiek emeryturę. Ale czy patrząc na to, jak się majdruje przy tych sprawach, ktokolwiek ją dzisiaj ma?! Znowu sie okazało, że miałem nosa, olewając całe życie ten jakże nudny temat. Mam nadzieję, że jak przyjdzie na to czas, będę znowu w awangardzie i " trendy", więc dalej w tym temacie nie zamierzam nic robić. Chociażby po to, żeby nie zepsuć dobrej passy... Pozdrawiam serdecznie. Nieodpowiedzialny drm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz