Siedzi na wprost mnie. Pali papierosa krzywiąc się nieznacznie, widać że to bardziej poza niż potrzeba. Twarz już niemłoda, ale jeszcze nie można o niej powiedzieć, że to muzeum. No może jeśli, to co najwyżej sztuki nowoczesnej. Kiedy mówi widać na niej bolesny grymas.
- No i rozumiesz, fajna całkiem laska, akurat dla mnie, ale ....
- Co ale?
- No wiesz... chodzi o te sprawy...
- Nie staje ci ? - zdziwiłem się, bo w tych czasach kiedy tyle jest środków na rynku, to jest to chyba problem tylko tych co chcą być trochę oryginalni.
- Nie no co ty! - oburzył się chyba nawet - chodzi o to, że ona ma specyficzne wymagania - zawiesił tajemniczo głos.
No, coś sie k.. nowego dowiem - pomyślałem bez entuzjazmu, który już dawno mi w tych sprawach wyparował.
- Chodzi o to, że chce żebym ją wyzywał ordynarnymi słowami podczas stosunku i w ogóle.. - mówił lekko się zacinając, nie patrząc mi w oczy.
Rozczarował mnie.
- To jaki problem? - zapytałem.
- No... ja nie znam takich słów.
Oniemialem i trwam w tym stanie już kilka dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz