Siedzimy sobie w pubie i pijemy stouta, zagryzając fish and chips. Nie w Londynie bynajmniej, ale w Warszawie w Buldogu. Obok siedzi trzech młodych kolesi i pijąc to samo co my, spokojnie omawia wyniki na giełdzie i porusza inne podobnie poważne problemy z dziedziny finansów i ekonomi.
Jest spokojnie i bardzo przyjemnie.
Po półgodzinie zjawia się dziewczyna, koleżanka, znajoma i przysiada się do stolika. Nie mija kilka minut panowie z poważnych i spokojnych gentelmenów zmieniają się w agrsywnych samców na rykowisku.
Wzajemne przekrzykiwania, rżenia z własnych niewybrednych dowcipów, dokazywanie na całego! Ona dumna i zadowolona! My odwrotnie.
Po niedługim czasie ona jednak wychodzi. Nie wybrała żadnego i wygląda na znudzoną. Niezręczne pożegnanie i przy stoliku panów znowu panuje błogi spokój. Po dłuższej chwili niezręcznej ciszy, chyba się trochę zawstydzili, wracają do tematu w którym ewidentnie czują się znacznie lepiej. Padają wyważone opinie na temat ostatnich podwyżek stóp procentowych.
Moja partnerka mówi:
"chłopy to jednak głupie są!"
Niestety tym razem musiałem przyznać jej rację.
Pozdrowko drm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz