Sądząc po nagłym wzroście ilości wejść, problem " stukania" jest poważniejszy, niż mogłoby sie wydawać. W trybie pilnym więc, odbyłem naradę z kilkoma zaprzyjaźnionymi osobnikami, którzy wykazują jeszcze zainteresowanie czynnościami, w których owo stukanie może mieć miejsce.
WYNIKI:
KOBIETA, wiek średni, doświadczenie duże, stwierdziła, że w wypadku takiego niemoty(to jej), już po dziesięciu sekundach bezowocnego majdrowania przy jej szparce, bierze sprawy w swoje ręce. Z jej doświadczenia wynika, że dłuższe zwlekanie z udzieleniem pomocy, rujnuje poczucie pewności partnera, a to prawie zawsze oznacza brak satysfakcji dla obojga.
MĘŻCZYZNA wiek nieokreślony, stwierdził, że w czasie jego wzmożonej aktywności w tej dziedzinie, najpopularniejszą metodą było "po palcu" i on trzyma się tego do dzisiaj. Z dobrym skutkiem.
DZIADEK, wiek odpowiedni dla dziadka, przytoczył natomiast taką oto dykteryjkę:
Jego wujek zawsze, kiedy nie mógł trafić w ciemności kluczem do zamka, zwykł mawiać: żeby chociaż jeden włosek...
Tak, że już z tej króciutkiej sondy widać, że jakieś wyjścia z tej niewątpliwie trudnej sytuacji, w jakiej każdy z nas może się znaleźć są i to jest pocieszające.
Może znacie jakieś inne sposoby? Dobrze byłoby się tą pożyteczną skądinąd wiedzą podzielić.
Pro publico bono.
Pozdrowionka drm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz