sobota, 22 października 2011
Samotność w tłumie
Cześć. Stałem sobie wczoraj w tlumie dwudziestoparolatków i bezpłatnie ciągnąłem ich energię, bo jak wszystkim wiadomo, proces ten działa tylko w jedną stronę. Od ciała młodego do starego. Przy okazji słuchałem co te młodziaki mają sobie do powiedzenia. Głównie było o tym jak to każdy z nich prowadzi bardzo intensywny tryb życia i własciwie nie ma wolnej chwili żeby w ogóle żyć. A to Jarek ją zaprosił i gadali pili wino i było, wiesz cool, albo dzwonił Stefan i gadali pół nocy.( Ten Stefan kurwa to jest taki zabawny mówię ci Iza, no zajebisty jest na maxa)itp. Każdy znajomek, który podchodził do towarzystwa, oczywiście trzymał telefon przy uchu i kończył rozmowę w ten sam sposób; To na razie kaśka bo spotkałam znajomych i muszę kończyć. I tak ma być. Ciągły ruch w interesie i broń Boże cisza wokół młodziaków, bo to oznacza dla nich niechybną śmierć towarzyską. Wszyscy udają przed sobą to samo. Że są popularni wśród swoich znajomych, że juz nie dają rady spotykać się ze wszystkimi, którzy o to zabiegają i w ogóle z nadmiaru propozycji dostają już kręćka i z przykrością muszą nawet niektórym odmawiać swojego towarzystwa. Tak patrzyłem sobie na te sympatyczne, ładne dziewczyny i metroseksualnych chłopców, czasem szykowniej ubranych niż ich koleżanki i odniosłem wrażenie, że wisi nad tym gwarnym tłumem uczucie namacalnego strachu przed samotnością. Dzisiejsze młodziaki straciły umiejetność bycia ze sobą sam na sam. Muszą być w tłumie i hałasie, bo wtedy wydaje im się, że żyją. Długo tego nikt na trzeźwo nie wytrzyma i stąd narastające problemy z wszelkiego rodzaju używkami. Ale to już inna historia. pa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz