niedziela, 17 lutego 2019

UZALEŻNIAJĄCA DYKTATURA

Nic się wczoraj nie zdarzyło ważnego, żebym miał motywację do napisania paru słów, ale chyba powoli się tego od pisania uzależniam. I to mnie trochę martwi, bo  według mnie uzależnienia odbierają wolność i to bardziej niż jakakolwiek dyktatura.
 Nawet obecna. Ha, ha...
Właśnie, może trochę o tych uzależnieniach...
Po pierwsze muszę się przyznać, że nie mógłbym dlatego też pomagać osobnikom popadających w takowe, bo takich  po prostu nie lubię i nie rozumiem. Jakkolwiek zdaję sobie sprawę, że to jest straszna choroba i do pewnego stopnia nie są oni do końca winni tego stanu rzeczy. Natomiast ludzi, którzy angażują się w pomaganie, podziwiam.
Pamiętam jedną sytuację z dawnych czasów, kiedy modna była heroina pędzona z makówek i w moim mieszkaniu ten proceder czasami miał miejsce. Napatrzyłem się wtedy  na młode śliczne dziewczyny i ślicznych chłopaków [sam też byłem wtedy śliczny] jak ładowali sobie brudną strzykawką w żyłę ten zajzajer a ich oczy eksplodowały na kilka sekund narkotycznym orgazmem. 
 Po dwóch latach były to już  szare, trzęsące się bezzębne babcie i dziadki. A ja byłem dalej ślicznym chłopcem bo ani razu nie dałem się namówić na tę wątpliwą przyjemność. 
Chyba od tego czasu została mi ta awersja do uzależnień.  No chyba, że miałby być to seks, to wtedy proszę bardzo.
Chociaż z tym seksem teraz to podobno w realu cienko, ponieważ ludziska  boją się związanych z tym  problemów, o których donoszą z wyjątkową zaciekłością wszelkie media. 
Mam znajomka, który opowiedział mi jak to ze swojego okna obserwuje młodzieńca, u którego nie widział nigdy żadnej dziewczyny,  za to ten kilka razy dziennie onanizuje się przed komputerem. Niestety obawiam się, że dziewczyny postępują w ten sam sposób, ponieważ uwielbiają dorównywać we wszystkim płci przeciwnej, która zresztą od pewnego czasu, nie jest już aż tak bardzo przeciwna.
Co tu gadać... 
Nowe czasy, nowe wyzwania, nowe uzależnienia...
O czym donosi drm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz