Wpadła mi w ręce taka jedna powiastka o potencjalnej szkodliwości związków małżeńskich. Nie żeby wszystkie zaraz były śmiertelnie niebezpiecznie, ale są takie okoliczności, które mogą, jeśli nie zabić to bardzo partnera osłabić.
Najgorsza z tego repertuaru "narzędź" to swojska, bardzo częsta wśród małżonków, pogarda. Niekoniecznie musi to być od razu tekścior w stylu: Stasiu, ty już jak coś walniesz, to jakby kot w piach się zerżnął, albo: Zośka pieprzysz głupoty, całkiem jak twoja głupia matka.
Nie.Wystarczy nawet najzwyklejsze wywracanie oczami podczas stosunku, czy wydymanie warg w trakcie wieczornej wymiany zdań na temat kaczora donalda na przykład. Oczywiście tych górnych, no chyba że...
Nie pisałbym może na ten temat, gdyby nie ważna konkluzja badacza z Hameryki. Otóż wywiódł on nawet równanie z jedną niewiadomą, którą jest liczba zaziębień spowodowanych pogardą twojego partnera. Oczywiście zaziębienie to tylko jedno z najmniej niebezpiecznych schorzeń, w jakie może nas wpędzić nieświadomy swojej niszczycielskiej mocy mąż, czy żona. Bywają znacznie gorsze, o ktorych nie zamierzam się rozwodzić, żeby nie zniechęcać tych już i tak coraz bardziej niechętnych.
Ale namawialbym każdego, na dyskretne obserwowanie partnera, czy nie wywraca i nie wydyma.
Co jeśli to robi?
Wywracać i wydymać dwa razy energiczniej, w celu zrównoważenia siły rażenia partnera, partnerki
Powodzenia życzy drm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz