środa, 13 marca 2019

POWAŻNIE JAK NIGDY O MURZYNACH...

Miałem dawno temu okazję robić projekt muzyczny z egzotycznymi jeszcze w tych czasach murzynami [ można było wtedy ich tak bezkarnie nazywać ]. Zresztą nie tylko biednych murzynów to spotykało, bo były to czasy pełne przemocy i nienawiści, do kobiet i dzieci również. 
Młodziaki chodzące jeszcze do szkoły umawiali się na bicie gejów [ których nikt wtedy tak pieszczotliwie bynajmniej nie nazywał ] w miejscach, gdzie w wielkiej konspiracji się spotykali. Nikt z rządzących wówczas się tym nie przejmował, a milicja dokładała im ze swojej strony białymi gumowymi pałami. Dzieci lało się sznurami od żelazka, kablami elektrycznymi, a tych najgrzeczniejszych paskiem od spodni tatusia. O kobietach nie wspomnę, żeby po przeczytaniu nie miały nocnych koszmarów.
 Rządzili wtedy tacy znani liberalni, tolerancyjni humaniści, jak Leszek Miler, czy Aleksander Kwaśniewski. 
To o czym w kwestii przemocy donoszą  dzisiaj media to zwykłe przedszkole, chociaż wydaje się niektórym, że już gorzej być nie może. No ale odjechałem! Wracam do tematu...
Kiedy jechaliśmy na koncert gdzieś w Polskę prowincjonalną, murzyni budzili niesłychany entuzjazm, zwłaszcza u płci pięknej. To chyba ze względu na moc stereotypów, znanych nawet w zapadłych miasteczkach.  A zwłaszcza murzyni   śpiewający wiersze Jana Brzechwy, na przykład - Chrząszcz brzmi w trzcinie, których to nauczyłem ich w piwnicy mojego domu.
 To była wtedy rewelacja na skalę krajową, aż do momentu, kiedy czarni artyści zorientowali się, że tak właśnie jest i zaczęli się cenić. Po jakimś czasie nastąpiła katastrofa, projekt upadł ze względu na wygórowane żądania, fochy i problemy z tym związane. Murzyni w konsekwencji stracili szansę na karierę i rozpłynęli się w szarej rzeczywistości niedostatku, a mogli sobie fajnie i wygodnie żyć z tego już osiągnęli. 
Po co ja o tym piszę?
Ano patrzę na to co się dzieje w naszym kraju i na świecie. Mam wrażenie, że prawie wszyscy obywatele uwierzyli w swoją wyjątkowość i eskalują żądania mające zapewnić sobie dobrobyt bez względu na okoliczności. Żadnych ograniczeń i gadania, że się nie da. Dorośli,  zupełnie jak dzieci wychowane bezstresowo, dają pokaz swoich możliwości. Podobnie jak one wrzeszczą, krzyczą, rzucają się na podłogę wymuszając na rodzicu kupno ulubionego batonika. Słychać najczęściej, że pensje jakie oferuje im państwo  uwłaczają ich godności. Ta fraza sama w sobie godna jest doktoratu z dziedziny socjologii i chociaż dwa razy zdawałem na ten wydział, nie czuje się na siłach  drążyć tego tematu. 
Czym się to wszystko skończy? 
To chyba jasne. Skończymy wszyscy jak ci zadufani w sobie  murzyni, chociaż konsekwencje w naszym wypadku będą z pewnością nieporównywalnie większe i boleśniejsze. Ale tym niech się martwią nasze dzieci i wnuki. W tych czasach liczy się tu i teraz, a poza tym wszyscy przecież mamy takie same żołądki.
Skąd my to znamy? 
Poważny jak nigdy drm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz