czwartek, 21 lutego 2019

SAMOTNOŚĆ W MĄDROŚCI

Wychodzę sobie dzisiaj rano z przytulnego mieszkanka na deszcz i pluchę i kogo spotykam na koślawym, w samym centrum stolicy, chodniku? 
Spotykam niczego jeszcze, żwawą i z pewnymi pretensjami do życia, emerytkę. Ale taką, która wcale jeszcze na nią nie wygląda. No, ale która kobitka w tych czasach wysoko rozwiniętej technologii upiększania, pozwoli sobie wyglądać na swój wiek. Co innego faceci, ale nie będę katował bidaków, bo sam mam sporo w tym temacie za uszami i nie tylko.
Ale ja w sumie nie o tym...
Otóż po krótkiej rozmowie o bieżączce blokowej, hoża seniorka poskarżyła się na dojmującą samotność, jaka towarzyszy jej niezmiennie, odkąd jej biedulek mąż zdecydował się na opuszczenie małżonki i w drugiej kolejności na zejście osobiste z powodu nadmiernego spożycia używek. 
I teraz wyłania się powód dlaczego ja o tym błahym w końcu zdarzeniu piszę.
Pytam panią, dlaczego nie znajdzie sobie jeszcze jakiegoś zdatnego do tego i owego towarzysza? 
- O to nie takie proste! - odpowiedziała ze smutkiem w zielonych, lekko zamglonych oczach.
 - Pan wie jaką ja mam emeryturę? Ponad trzy tysiące... Gdzie takiego szukać co by mi dorównał a ja byle kogo na utrzymanie nie wezmę. Nie jestem taka głupia...
Nic dodać nic ująć, chyba tylko to, że mają rację ci co mówią, że mądrość przychodzi z wiekiem...
No ale trzeba uczciwie powiedzieć, że tylko u kobiet.
Pozdro drm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz