Świat jaki jest każdy widzi.
I to w tym wszystkim jest najgorsze, że widzi, chociaż czasami chciałoby się zamknąć oczy i zatkać uszy na to całe świństwo, które dociera do naszych lekko już przegrzanych mózgów.
Najgorszy w tym wszystkim jest brak jakiegoś stałego punktu odniesienia do spraw, które dzieją się wokół nas. W zależności od tego jaka opcja je komentuje, interpretacja owych jest diametralnie inna.
Fakt ten powoduje totalne zagubienie i nawet pozornie jasne i nie budzące w innych okolicznościach zdarzenia sprawiają, że mamy kłopot z ich oceną. A to frustruje i nastawia agresywnie do innych ludzi, którzy niekoniecznie podzielają nasze poglądy.
Nawet wtedy kiedy kupujemy sobie różne gadżety, które łączą nas z tym porąbanym światem on line, to przecież tak naprawdę to właśnie one biorą nas w posiadanie. Nie my je mamy ale one mają nas. I to dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jaki łeb trzeba mieć, żeby to wytrzymać i nie dostać depresji, raka, bulimii, alergii czy innej cholery.
Spójrzmy jak rozmawiamy ze sobą. Jedno siedzi koło drugiego podłączone do sieci i nie rozmawia tylko komentuje wymyślone przez kreatorów rzeczywistości dyrdymały. A oni robią swoje. Kradną, zawłaszczają, zniewalają, wykorzystują, napuszczają jednych na drugich...
W tym momencie przyszło mi do głowy, że ja też pisząc te pierdoły biorę w tym udział...
Kończę więc, żeby się zastanowić czy to pisanie ma jakiś sens i może trzeba będzie poszukać sobie innej formy osobistej ekspresji.
Pozdro drm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz